Obiecałam, że będzie regularnie to jest. Z
drugiej obietnicy się też kiedyś wywiąże, ale doba ma tylko 24 godziny
niestety. Właśnie jak piszę te słowa Klara demonstruje swoje niezadowolenie. Od
czterech dni nasz rytm wieczorny wygląda tak: kąpiel, spa, buziak tatusiowy,
mleczko, buziak mamusiowy i tu najtrudniejsza część czyli zasypianie samemu w
łóżku. Pierwsze trzy dni poszły gładko, ale dzisiaj Mała protestuje. Jednak
sukcesem jest to, że nie wychodzi z łóżka. Czyli wie, gdzie jej miejsce...
Drugim sukcesem Klary jest opanowanie
rowerku biegowego. Co prawda jeszcze na nim nie jeździ, ale chodzi, no ale ma
już równowagę i nie trzeba jej trzymać za tyły. Zdolna po mamusi.
A co u nas. Kupiliśmy sobie lodówkę. Tą co
odziedziczyliśmy po właścicielach strzelił przysłowiowy piorun. Pewnie gaz
wyciekł czy cuś, ale że lodówka podchodzi pod 40-stkę (w sensie lat) kupiliśmy
malutką, nową LG. (przerwa... nie wytrzymałam i poszłam się poprzytulać, teraz
już zasypia) Pewnie jednym z powodów zepsucia się starej lodówki jest obecny w
Ghanie, ciężko doświadczany load schedding. A było to tak. Jednym z głównych
źródeł energii w Ghanie jest gaz ziemny z Nigerii. Rura biegnie oceanem z Nigerii
wzdłuż całej Afryki Zachodniej. Dwa miesiące temu na wysokości Togo statek ?!?!
(chyba U-boot!!) rurę uszkodził i Ghana została pozbawiona głównego źródła
energii. Została tylko elektrownia wodna w Akosombo. Więc dzielą nam prąd. A że
to Ghana to nigdy nie wiadomo kiedy wyłączą i na jak długo. Więc lodówka się
odmrażała, zamrażała, odmrażała i tak w kółko. Ja też bym się obraziła i
przestała pracować. No ale teraz mamy coś nowego, bardziej odpornego. No i load
schedding ma się skończyć za dwa tygodnie (tak wczoraj prezydent w telewizju
mówił, bo rura już naprwiona, teraz ją osuszają i wkrótce wróci dostawa gazu.
Oczywiście przy okazji powiedział, że już w przyszłym roku zaczną wykorzystwać
swój gaz, którego mają nie mniej niż Nigeria, żeby być niezależnym. Powiedział
jeszcze kilka innych fajnych rzeczy, no ale za miesiąc w Ghanie wybory więc w
takich chwilach dużo się mówi. Ale o wyborach, polityce kiedyś indziej bo to
ciekawy temat na dłuższą notkę. A jeszcze na dłuższą notkę jest cała historia
jak biała się uprała, żeby jej nie kłaść lodówki tylko ma być transportowana na
stojąco i jak nawet mój mąż myślał, że wydziwiam i mam jakieś tam europejskie
przyzwyczajenia, a tu jest Ghana, tu wszystkie lodówki się wciska gdziekolwiek
i jakkolwiek transportuje. Ale ja się jednak uparłam, wynajełam auto i lodówka
ładnie na stojąco przetransportowana. Takie białe fanaberie...
A u mnie zawodowo? Zadowolona z Hillburi,
fajne miejsce, fajna praca i o ile z Ave Maria chciałam odejść po tygodniu, w
Mamma Mia od początku myślałam o zmianie o tyle o Hillburi myślę sobie, że za
rok, czy nawet za dwa widzę tam siebie. Fajne miejsce, fajni ludzie, w porządku
właściciele. Nawet jak inne fajne rzeczy co mam trochę nagrane i jak wypalą to
będzie fajnie (cały czas mam w planach być wziętym psychologiem dziecięcym,
tylko trzeba się porządnie przygotować by to miało ręce i nogi, a na razie nie
mam języka więc się uczę... p.Małgosia zaprowadziła mnie do antykwariatu, gdzie
znalazłam Zimbardo po angielsku więc siedzę i przeglądam i tłumaczę sobie w
głowie swoją wiedzę)... no więc jak te inne fajne rzeczy, co jak wypalą to Wam
napiszę to i tak na kilka godzin chętnie w Hillburi popracuję. A teraz idę
spać, bo pewnie rano obudzi mnie mój stworek potworek....