Wiem, dużo obiecywałam, ale to nie takie
proste, żeby usiąść i przelać to wszystko na komputer co w mojej głowie siedzi.
A poza tym taka jakoś ostatnio zajęta. Jeszcze auta swojego nie mam i do pracy
jeżdżę z Michaelem, general managerem Hillburi a on zawsze wcześniej jeździ niż
ja mogłabym więc i ranki mi teraz odpadają na ogarnięcie się. No właśnie, nie
mam auta, ale w końcu trafił w dobre ręcę (mam nadzieję). Mój szef widząc moją
udrękę z mechanikami wziął mi auto do siebie, i jego kierowca, który jest też
mechanikiem pracuje nad nim. Już mi zmienili skrzynię biegów, bo się jej
wypadło. Jeszcze mam nadzieję, że szefo pomoże w rachunkach, a najlepiej jakby
mi prezent na gwiazdkę zrobił. Bo to taki dziwny kraj, że
ogrodnik/security/porządkowy przy domu to standard a wyjście do kina do luksus.
Miesięczna wypłata dla owego chłopca to właśnie jedno wyjście do kina w dwie
osoby.
W sumie dobrze, że listopad już się
skończył. Mam nadzieje, że grudzień będzie lepszy. W listopadzie zepsuła mi się
lodówka, telefon, komputer, samochód i moje kochane dziecko weszło mi w
mrowisko i miało około 100 ugryzień na nogach. Aż się dziwili tutaj, że szoku
nie dostała po takiej dawce, ale Mała silna po mamusi.
Dzisiaj Mikołaj, będziemy mieć połączenie
na Skypie na żywo z tym, który przyjdzie odwiedzić Zuzkę. Ale szafa prezentów,
już zapakowanych czeka na mojego Skarba. Ponoć zrozumiałaby jakby nie dostała
prezentów, bo było by nam lżej do wypłaty. Ale nie sądzę. Dziecko nie rozumie,
muszą być prezenty i koniec. Wózeczek, sukieneczki, żelki.
A jutro w Ghanie wybory. Dobrze, że to
szaleństwo już powoli się kończy bo od miesiąca tylko o tym wszędzie mówią. Bo
jak juz pisałam to taki dziwny kraj, w którym socjaliści idą do wyborów z
hasłem „lepszy klimat dla biznesu” a Ci z prawej strony „darmowa edukacja na
poziomie średnim dla wszystkich”. Tak, politycy są wszędzie tacy sami. Dla władzy
zrobią wszystko. Od dwóch tygodni wszyscy apelują o spokój. Bo choć Ghana jest
demokratyczna i nikt tu nie przewiduje „scenariusza afrykańskiego” czyli
jakiegos kryzysu bezpieczeństwa po wyborach to ludzie są tak emocjonalnie do
tego nastawieni, że mogą byc małe „potyczki” przy posterunkach policji (które
pełnią funkcję lokali wyborczych). Jedna partia nawołuje (rządząca), żeby zaraz
po oddaniu głosu udać się do do domu i tam czekać na rozwój wydarzeń, druga
(która stara się o władzę), żeby czuwać przy posterunku i zgłaszać
nieprawidłowości. Z innych ciekawych około-wyborczych spraw. Jedna z partii w trochę
bardziej odległych terenach od stolicy zarejestrowała małe dzieci do
głosowania. Jako, że jeszcze ciężko w Ghanie z jakimiś „stałymi” dokumentami,
każdy sobie może podać datę urodzenia jaką chce, wzięli 12-16 latków i
zarejestrowali ich jako pełnoletnich w komisjach wyborczych. Dziennikarze to
wyniuchali (tak dziennikarze też są wszędzie tacy sami) i zrobiła się sprawa.
Pokazywali zdjęcia tych dzieciaków. Niezły przekręt. Pod koniec grudnia będzie
prawodpodobnie druga tura, z dwoma kandydatami z największych parti (NDC i
NPP). Ale w pierwszej turze mamy cały przekrój kandydatów. I na dowód, że
politycy... tak, tak... są wszędzie tacy sami, mamy kogoś bardzo ciekawego,
takie połączenie Tymińskiego, Leppera, Korwina-Mikkiego z Palikotem. Jest
śmiesznie. Nawet stworzyli czasownik z jego nazwiska – to ayarigate – znaczy rozbawiać
ludzi, przynosić im radość (wg samego Ayariga’i), robić z siebie głupka nie
wiedząc o tym (wg większości Ghańczyków).
Wybory, Mikołaj, grudzień o czym to ja
jeszcze miałam? Wczoraj Hillburi przystroiliśmy świątecznie. Spytali się mnie,
czy czuję święta. Niestety, póki nie ma -5st i śniegu świąt nie poczuję. W tym
roku będę całe święta pracować. Głupio. Fajnie się pracowało w szkole. Muszę
tutaj też jakąś fuchę załapać. Chociaż tu szkoły pracuję od 8:00 do 16:00. Już
chyba nigdy nie będę miała takiego planu jak w szkole na Wirku. Od 8:00 do
10:00. Przesada!! I niech mi ktróryś z polskich nauczycieli jeszcze zacznie
narzekać!!
Coś jeszcze miałam napisać... ale już nie
pamiętam. Aha! W Akrze od soboty będzie pierwsze EVER lodowisko w Zachodniej
Afryce. Otwarte będzie miesiąc i się wybieramy! Mam nadzieję, że John bez
pingwina sobie poradzi.
A jutro idę na proszony obiad do Grażyny (od której wynajmuję dom). Bedą inne Polki (dziewczyny z Osu) i będzie polsko.
A jutro idę na proszony obiad do Grażyny (od której wynajmuję dom). Bedą inne Polki (dziewczyny z Osu) i będzie polsko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz