środa, 11 lipca 2012

Meridian Rock

No to zaczęło się moje zrestartowane życie. Nie wiem czemu, ale tak uczucia nowego początku mnie ogarnęło. A przecież nowy początek był 12 kwietnia 2011. Teraz jednak wszystko się zmieniło.
Siedzę sobie w moim nowym miejscu pracy. Ave Maria Wellness and Spa Resort. Co prawda ani Wellness ani Spa ale najgorzej też nie jest. W sumie to mieszkam tutaj (jakby to kogoś interesowało). Na razie mamy pokoik bardzo mały, czekamy, żeby się przeprowadzić do większego. Jak tylko przyjdzie stolarz i elektryk i pousuwają wszystkie usterki.
Klara śpi obok w wózeczku. Był to jeden z lepszych zakupów na tą nową część życia, a bałam się, że nie zostanie wykorzystany. Za to teraz żałuje, że nie kupiłam fotelika dla małej w Polsce i go z soba nie wzięłam. Drogie to tutaj strasznie i jeszcze żadna marka gwarantująca bezpieczeństwo. Głównym argumentem był „nie-chiński”, więc mamy południowoafrykański.
Tak sobie teraz liczę, że dwa tygodnie temu byłam jeszcze w pracy. Tylko dwa tygodnie temu a w moich myślach to jakby inna ja. Jakby to był ktoś inny. Teraz siedzę sobie „na środku świata” (obok hotelu przebiega południk zerowy i chwilę później już „w oceanie” przecina się z równikiem, więc jakby się uprzeć to jestem na czterech stronach świata równocześnie).
Takie te moje pierwsze zapiski chaotyczne. Ale z najważniejszych rzeczy to… bardzo za Wami wszystkimi tęsknię. I choć może żyję w tropikach w chcącym być super hotelu nad samym oceanem z moją małą rodzinką, to cały czas myślę, jakby tu Johnowi jakąś robotę za dwa lata w Polsce przyszykować. Jakby ktoś miał jakiś pomysł to będę wdzięczna. To na razie tyle. Reszta powinna pojawiać się w miarę systematycznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz