sobota, 14 lipca 2012

Acziwments


Szkolimy ratownika. Chłopak jest zatrudniony na razie jako „czyściciel basenów”, ale przychodzi jeden żołnierz i uczy go pływać, ma być ratownikiem. Dobrze, że ten basen taki mały bo trochę obciach jak ratownik z trudem na wodzie się utrzymuje.
Byłam dzisiaj w pokojach Kwame Nkrumah i Queen Elizabeth. Bo hotel w którym pracuję został wybudowany dla królowej Elżbiety, kiedy w 1961 roku odwiedzała niepodległa Ghanę. Został wybudowany właśnie na południku zerowym. Do dzisiaj zachowały się pokoje w których mieszkała. Szkoda, ten hotel ma taki potencjał. Geograficzny i historyczny (nie mówiąc o widoku). Szkoda, że nie jest to wykorzystane. Ale myślę, że mogę nad tym trochę popracować.
Klara to takie hotelowe dziecko. Głównie plącze się gdzieś koło mnie, a ma tutaj gdzie latać. Teraz przez miesiąc będzie z tatą biegać, ale potem zobaczymy. Albo zatrudnimy jakąś opiekunkę, albo wyślemy ją do jakiegoś przedszkola. Ale chociaż dużo ludzi dookoła i Klara z nimi się bawi i wygłupia na ręcę chce iść tylko do taty i do mnie.
Jeszcze z osiągnięć Klarowych. Wczoraj przyniosła sobie sama nocniczek i zaczeła majstrować przy spodenkach. Jak je ściągłam i ją posadziła to zrobiła numer dwa. Mądre te moje dziecko. A dzisiaj rano biegała w samej pieluszce, a koszulka i spodenki czekały na ubranie. Na chwilę poszłam do łazienki, jak przyszłam to koszulka przeciągnięta przez głowę i męczyła się i szukała rękawków. A potem próbowała sama ubrać spodenki. Kurcze, mądra po mamusi.
A teraz z moich osiągnięć. Wczoraj całkiem nieznanym mi autem (kia pikanto) pojechałam z Temy do Akry po Johna. A potem żeby ominąć korki  na autostradzie wjechaliśmy do centrum Akry, potem nad ocean i wróciliśmy drogą nadoceaniczną do Temy. Taka byłam z siebie dumna. Najgorsze te korki, całą drogę się bałam, że sprzęgło popalę. Ale kurcze, jeździć w miejscu gdzie nie ma żadnych reguł, wszyscy mają pierwszeństwo, albo przynajmniej tak myślą, ludzie na uatostradzie przebiegają przez drogę i cały czas ktoś Ci wjeżdża przed maskę (tro-tro albo taxi co właśnie pasażerów zabrało). Taka byłam dumna z siebie. Teraz muszę sobie dać zrobić ghańskie prawo jazdy. Bo na międzynarodowym policja chce większej łapówki. Choć ostatnio ponoć wyszło rozporządzenie ministra, że policja nie może sprawdzać praw jazdy. Bo system tu był taki, że każdy miał w nie włożone 1 gh cedis na łapówki, więc wymyślili, że jak policja nie może sprawdzać dokumentów, to nie ma jak wsuwać łapówek. Doprowadziło to do sytuacji, że każdy może jeździć, nawet bez prawa jazdy bo policja i tak go nie może sprawdzić. Tak, nie tylko Polska to kraj paradoksów. A zaraz jedziemy do Melcoma (takie trochę mniejsze Tesco) na zakupy, a przeprowadzimy się do większego pokoju może w czwartek/piątek jak przyjdzie elektryk.
Aha, a dzisiaj wieczorem zostaliśmy zaproszeni na imprezę Polaków w Osu (Accra). Ma być taki domowy klimat imprezy, posiedzieć, pogadać. Może znajdę tu jakieś normalne dusze, z którymi da się czasami spotkać i odstresować. Co ciekawe dziewczyna ma na imię Monika. To dobrze wróży.
Jeszcze Wam tylko napiszę, że wczoraj wieczorem świętowaliśmy zakończenie roku akademickiego u Johna. Zamówiliśmy sobie pizzę, piwo i tak nad samym oceanem obserwując statki wpływające do portu posiedzieliśmy trochę. Doceniłam urok mojego miejsca.

1 komentarz:

  1. masz szczęście, że ratownik i prawo jazdy mnie rozbawiły do łez, bo póki co czuję, że wewnętrznie to pałam do Ciebie złością - najszczerszą :P

    ps. Klarunia mądra po teściowej

    OdpowiedzUsuń