wtorek, 6 listopada 2012

Się chwalenie

Tydzień temu jechałam na spotkanie z jedną organizacją NGO, która potrzebowała psychologa. Pojechałam się z nimi spotkać, pokazałm swoje CV, byli zainteresowanie, ale nie mają kasy, żeby mi płacić. Powiedzieli, że początkowo tylko jako wolontariusz. Zgodziłam się, bo chciałam zacząć cokolwiek z tą swoją psychologią zrobić. Spakowałam swoje CV i umówiłam się na dzisiaj. Po drodze do domu przejeżdżałam obok New Horizon Special School, szkoły życia, jednej z lepszych w Ghanie, na pewno pierwszej (założonej w 1977 roku). Gdy pracowałam w Mamma Mia codziennie koło niej przejeżdżałam, ale jakoś nigdy nie wstąpiłam, choć sobie zawsze obiecywałam. No ale, że miałam jedno CV z sobą, weszłam, pokazałm się, powiedziałam co robię w Ghanie. Powiedzieli, że oddzwonią. Dzisiaj jechałam na spotkanie do tego NGO. Gdy wracałam znowu przejeżdżałam koło tej szkoły. Przez tydzień nie zadzwonili. Pomyślałam sobie: wstąpię i się zupdateuję. Może zapomnieli, może to typowo ghańskie myślenie, że nic nie na telefon, że trzeba chodzić aż się wychodzi. Więc weszłam, pokazałm się a oni: gratuluję ma Pani tą pracę. Dwa dni w tygodniu (pon i wt) na początek (w inne dni jestem w Hillburi). Nie płacą za dużo, ale od stycznia  będziemy renegocjować umowę. Na razie tyle, że na czynsz wystarczy. Zawsze to jakiś początek, a byłam gotowa nawet gdzieś się jako wolontariusz na dwa miesiące załapać, żeby tylko coś robić z psychologią. Więc powoli, powoli się rozkręca. Do celu... bycia wziętym psychologiem ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz